Peru, niedoceniany lider i ptaszek Tunki

Kawy z Peru znam od samego początku mojej przygody z kawą, zawsze kojarzona z przeciętnością, płaskim wypełniaczem do mieszanek.

 

W Polsce najczęściej do czynienia mamy z kawą w jakości SHB lub HB (z ang. Strictly Hard Bean lub Hard Bean) jedna z ulubionych kaw, obok Brazylii dla dużych producentów, łatwo dostępna, stale w ofertach, stabilny kraj, pewniak na lata w dobrej cenie.

 

Taki obraz tego producenta miałem przez długie lata, zafascynowany kawami z Afryki, które skutecznie odciągały moją uwagę od innych krajów kawowych w jakości specialty, czy organicznych. Etiopia, Kenia, Rwanda, Tanzania, wszystko tak dobre, tak ciekawe, nie ma opcji, żeby któraś z kaw zbliżyła się nawet do tej jakości. Tak było przez długie lata, do 2017 roku….

 

Na początku 2017 roku wielokrotnie namawiany przez klientów do poszerzania oferty, zacząłem szukać, drążyć nowe kierunki, okazało się, że nie można być zachłyśnięty jednym kierunkiem i bardzo dziękuje osobom, które mnie mobilizowały do odkrywania nowych kaw. Tak trafiłem na genialne kawy z Nicaragui, Indonezji (o nich w kolejnych artykułach), odkryłem zupełnie nową dla mnie, genialną kawę z Timoru Wschodniego (próbowaliście kawę z Timoru?nie?!?! zapraszam!), trafiłem też na kawę z ptaszkiem z peruwiańskich And, który nazywa się Tunki.

 

Tunki przykuła moją uwagę ze względu na położenie plantacji, bardzo wysoko, tuż przy granicy z Boliwią, a przecież Boliwia tez ma świetną kawę, w pełni organiczna, certyfikowana plantacja Pana Raula Mamani, rodzina od pokoleń uprawia kawę, wszyscy zaangażowani we wszystkie procesy, absolutnie niekomercyjna produkcja. Okazało się, że Tunki to kawa, która bardzo podpasowała baristom z całego świata, którzy pracowali na niej i bardzo często używali jej na konkursach, zdobywając medale, nadal to robią. Drążyłem temat, aż do skutku, udało mi się dotrzeć do kooperatywy, w której zrzeszony jest Pan Mamani, która to organizuje eksport jego kawy m.in. do Europy. Przemiły, otwarty na współpracę latynos od razu zaproponował próbki, które w ciągu tygodnia pojawiły się u nas w firmie.

 

Dotarły próbki kaw, Peru Tunki i ekstra na spróbowanie kawy z obróbki honey (Santa Cruz) od farmerów zrzeszonych w tej samej kooperatywie co Pan Mamani, więc od razu zabraliśmy się do pracy. Ziarno surowe wyglądało jak ideał, osobiście nie przepadam za takimi próbkami, które nie mają, nawet najmniejszego defektu, bo od razu mam wrażenie, ze próbka była tak starannie przygotowana, byle tylko wcisnąć kawę, a później już co przyjdzie to przyjdzie. Podszedłem do badania z dużą ostrożnością. Wypał, pierwszy cupping na świeżo – nie potrzebnie, za szybko, poczekaliśmy 3 dni i zabraliśmy się do testowania. Kawa równa, jak z obrazka, książkowy wygląd.

 

Po etykiecie, którą mają kawy z Peru nie spodziewałem się jakiejś rewelacji, ot poprawna specialty.

 

Po pierwszym cuppingu zmieniło się wszystko. Wszyscy byli zachwyceni! To nie może być Peru!Czekoladowy smak, cytrynowa kwasowatość, aksamitne body, tak jakby ktoś połączył kawy z Afryki z kawami z północnej części Ameryki Południowej. Genialna!

 

Zacząłem szukać więcej informacji o kawach z Peru i okazało się, że byłem strasznym ignorantem. Okazało się, że Peru jest największym producentem kaw organicznych na świecie. Liderem już od wielu lat. Wysoko uprawiane kawy, w większości tuż przed zbiorami na potęge wyprzedawane są do Japoni czy USA. Kawa Tunki, aż 6 krotnie zdobywała tytuł najlepszej kawy organicznej w Peru. Przy takiej historii i cuppingach postanowiłem, że nie ma co się dłużej zastanawiać i zakupiłem, tyle worków ile było dostępne w 2017 r, zgadnijcie ile udało się zakupić. Kontener?!niestety nie. Połowę na pewno!? Nie ma szans. Nie no chociaż 10 palet kupiłeś?! Taaa, wyobraźcie sobie, że wolnych było 5!, słownie pięć worków na cały świat w 2017 roku! Oczywiście od razu poprosiłem o całość.

 

Tunki z charakterystycznym kolorowym ptaszkiem na workach pojawiła się 1,5 miesiąca po zamówieniu. Byłem przeszczęśliwy, kiedy po otwarciu worków (spakowane w jutowe worki i wewnątrz worek grain pro) jakość była dokładnie taka sama jak przesłane próbki, nikt nie oszukiwał, nie kombinował. Jaka próbka taka kawa.

 

Dzięki namowom paru osób na poszukiwanie kaw, na nowo odkryłem Peru, Tunki to tylko początek mojej przygody z kawami z tego kraju, w kolejnym artykule opowiem Wam o tym, jak znalazłem się w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu w Europie, żeby 3 miesiące później odwiedzić plantacje Pana Mamani, poznać jego całą rodzinę, a przy okazji odwiedzić Moyobamba i targi Expo Amazonica w Peru…

 

niech kawa będzie z Wami!

<<